niedziela, 7 września 2014

Miesiąc ósmy

Dzisiaj Kajetan skończył 8 miesiąc. Ostatnie dni mijają nam tak szybko, że nie mamy w ogóle czasu na pisanie. Mam nadzieję, że wraz z nadejściem jesieni, blog odżyje.
Póki co, cały czas jesteśmy w rozjazdach. Kursujemy między Gdańskiem a Warszawą. Mamy jeszcze jeden zjazd na szkoleniu, ale już zapisaliśmy się na kolejne szkolenie - do końca września spędzimy jeszcze w Warszawie ponad tydzień, w ciągu dwóch wyjazdów.

Największy sukces:
Kajetan wreszcie ruszył do przodu. Już dawno był mobilny, ale poruszał się tylko do tyłu. Potrafi raczkować, pełzać, czołgać się. W różnych momentach wybiera różne sposoby poruszania się, zależnie od tego, do jakiego obiektu chce dojść, na jakiej jest powierzchni i jak jest ubrany.
Kaj potrafi też delikatnie głaskać kotka i delikatnie uderzać w klawiaturę komputera.
Mówi na wszystko am, a gdy potrzebuje pomocy, woła mama!:)
Wie, że ma zabrać rączkę, gdy mówię "gy" na coś gorącego.
Jeździ już w spacerówce i nawet mu się to podoba.
Potrafi sam jeść. W restauracjach przysuwamy wózek do stołu i zamawiamy coś dla Kajetana, a on sobie ładnie konsumuje.
Pewnie jest jeszcze sporo innych sukcesów, ale w tej chwili ich nie pamiętam.

Największe rozczarowanie:
Sen, usypianie, drzemki. To samo, co miesiąc temu, ale chyba jeszcze gorzej;)

Wyzwania, cele, plany:
Kolejne podróże wakacyjno-szkoleniowe. Na koniec miesiąca Kajetan zostanie też po raz pierwszy na cały dzień z babcią i pewnie zobaczy nas dopiero kolejnego dnia. Mamy jeden dzień szkolenia w Warszawie i na pojedynczą dobę nie będziemy męczyć naszego Skarba. Mamy nadzieję, że z babcią dzień minie na zabawach i będzie to lepsze rozwiązanie niż podróżowanie autem, pociągiem, samolotem.

5 komentarze

avatar

Ale już urósł:)

avatar
Anonimowy DeleteReply

Szkoda,że nie ma Pani czasu na pisanie- bo bardzo lubię czytań bloga o Kajku. Śliczny i już taaaaki duży z niego chlopczyk. Śledzę Pani wpisy od pierwszego i przeczytałam wszystkie. Też mam nadzieję, że na jesieni (którą u mnie w Sopocie już za oknem widać, szczególnie na wierzchołku drzew w lesie) blog się troszkę ożywi. My z mężem dzieciątka nie mamy, może i nam się kiedyś cud przydarzy :) i powiem szczerze, że najbardziej się boję właśnie o sen (jego brak) dlatego życzę żeby Kaj rósł szbciutko i był jeszcze cudniejszy niż jest i żeby którejś nocy okazał się tak wspaniałomyślny, żeby dać się rodzicom wyspać. Pozdrawiam Filipina

avatar
Anonimowy DeleteReply

Jeszcze jedno- czas tak szybko zleciał. Kiedy przeczytałam nagłowek "Miesiąc ósmy" złapałam się za głowę i bardzo zdziwiłam, że to już. Ach ten czas...
Pozdrawiam Filipina

avatar

Tak, czas leci szybko, choć czasami to dobrze:)
Teraz będę pisała na pewno częściej. We wakacje cały czas gdzieś jeździliśmy, ale od października siedzimy już w domku, więc i czas na pisanie się znajdzie.
Pozdrawiam cieplutko:)!

avatar

I oczywiście życzę Wam cudu z całego serca!

Obsługiwane przez usługę Blogger.