czwartek, 7 listopada 2013

Podróże z brzuszkiem. Recenzja: Tummy Shield

Długo nie było nas na blogu. Powodem były podróże. Jak wyjechaliśmy w połowie października, tak wróciliśmy dopiero w listopadzie. W tym czasie dwukrotnie odwiedziliśmy moje rodzinne miasto, dwukrotnie bawiliśmy też w Poznaniu, a Piotr dodatkowo spędził przedłużony weekend w Warszawie. Teraz będziemy nadrabiać zaległości. Gdy gdzieś jeździmy, wolimy odstawić wszelkie sprzęty i z Internetu korzystamy tylko wtedy, gdy musimy.

Podróże wyjątkowo nam się udały. Właśnie rozpoczyna się 30 tydzień ciąży i nie sądzę, abym przez najbliższe kilka miesięcy miała okazję do takich wyjazdów. Cieszę się więc, że udało nam się jeszcze skorzystać z ładnej pogody.

Uwielbiam podróże małe i duże. Uwielbiam jeździć autem. Uwielbiam zgubić drogę i błądzić nieznanymi ścieżkami.



Po tym, jak dowiedziałam się, że jestem w ciąży, miałam mały kryzys w prowadzeniu auta. Bardzo bałam się o Kajtka. Zaczęłam unikać wyjazdów. Bałam się, że przy nagłym hamowaniu pas bezpieczeństwa uszkodzi Maleństwo. Moja praca związana jest z częstymi wyjazdami, a ja chciałam (i chcę) pracować. Szybko wyszukałam więc możliwe recepty. Z dostępnych adapterów do pasów dla kobiet w ciąży, solidny wydał mi się tylko jeden: Tummy Shield.
Używam go już pół roku. W tym czasie miałam różne doświadczenia za kierownicą. Nagłe hamowania mnie nie ominęły. Zjechaliśmy razem kilka tysięcy kilometrów. Przyszła więc pora na recenzję.

Zdjęcie pochodzi ze strony http://www.tummyshield.pl/

Adapter do pasów dla kobiet w ciąży Tummy Shield - recenzja.

 

Cena. Zacznę nietypowo, od ceny. Cena adaptera jest bowiem o wiele wyższa niż cena innych adapterów. Zapłaciłam za niego ok. 350zł.

Wygląd. Adapter wygląda bardzo estetycznie. Ja mam wersję w odcieniach szarości, dobrze komponuje się z granatowym wnętrzem naszego srebrnego Leo.

Ciężar i budowa. Adapter jest ciężki. Ma formę siedziska - fotelika. Głębokość jest regulowana - można doczepić lub odczepić tylny pasek, regulując wymiar. Grubość wynosi kilka centymetrów, przez co podnosi się wysokość fotela, na którym siedzimy. Uchwyt na pas wykonany jest z metalu i bardzo dobrze trzyma się fotelika. Pas (jego dolną część) przeprowadza się pod uchwytem, dzięki czemu nie leży na brzuchu, a jedynie na nogach.

Bezpieczeństwo. Poczucie bezpieczeństwa, jakie daje ten adapter, jest dla mnie bezcenne. Przy nagłym hamowaniu pas bardzo mocno napina się i zaciska, ale ma to miejsce na moich nogach, nie na brzuchu.

Wygoda. Adapter jest bardzo wygodny w stosowaniu. Jest mięciutki - nawet po wielogodzinnej jeździe bez przerwy, nie boli pupa:) Bardzo szybko się go montuje do fotela. Jeśli na chwilę damy poprowadzić nasze autko innemu kierowcy, nie ma problemu - może on zapiąć pas pomijając adapter, a jednocześnie na nim siedząc. Pas przeprowadzony przez nogi jest dla mnie tak wygodnym rozwiązaniem, że najchętniej nie rozstawałabym się z tym adapterem nawet po porodzie.

Podsumowując, polecam adapter Tummy Shield wszystkim przyszłym mamom, którym zależy na poczuciu bezpieczeństwa podczas jazdy, a szczególnie tym, które lubią dalekie podróże za kierownicą.

Obsługiwane przez usługę Blogger.