czwartek, 17 października 2013

Nasz wybór: Kosz Mojżesza

Jedna z najtrudniejszych decyzji, jaką przyszło nam dotąd podjąć za Kajtka, dotyczyła jego miejsca do spania. Trudno było zdecydować się na cokolwiek, gdyż małe dziecko tak dużo czasu spędza śpiąc, że najlepiej byłoby, gdyby samo zdecydowało, gdzie śpi mu się najlepiej.

Z teorii naukowych wiedzieliśmy tyle, że łóżeczko powinno być małe i przytulne, bo dzieci po wyjściu z brzucha nie są gotowe na wielkie przestrzenie.




Najchętniej zaprosiłabym Kajetana do naszego łóżka. Nie jest ono jednak małe i przytulne. Jest duże i komfortowe, a materac z pianki termoelastycznej uważam za najlepszy element wyposażenia naszego mieszkania:) Myślę, że Kajko też pokocha nasze łóżko, ale raczej nie pozwolę, aby w nim spał w nocy. Pozwoliliśmy na to naszej kotce, a teraz zajmuje nam mnóstwo miejsca i najbardziej lubi leżeć na poduszce między nami, co skutecznie potrafi utrudnić nam zbliżenie. Gdy wykorzystujemy łóżko do czynności przyjemniejszych od snu, Wena siedzi na materacu i obserwuje zdziwiona, czemu nie leżymy grzecznie pod kołdrą:)

Wspólny sen z Kajtkiem mógłby być więc niebezpieczny dla niego (nie wiadomo, co zrobi kot), a poza tym znowu odebrałby nam tę naszą intymną przestrzeń, która jest dla nas bardzo ważna.

Wybór łóżeczka dla Kajtka stawał się coraz trudniejszy. Do dzisiaj pamiętam, jak wyglądał mój świat zza szczebelek łóżeczka, w którym dosyć długo (do ukończenia kilku lat, nie pamiętam dokładnie, ilu) spałam. Mam więc uprzedzenie do łóżeczek ze szczebelkami. Łóżeczka turystyczne są fajne, ale nie mam przekonania, co do tego, żeby przedmioty turystyczne wykorzystywać w domu w codziennym użytkowaniu (choć liczę na to, że ktoś mnie przekona kiedyś do tego pomysłu). Kołyski zawsze wydawały mi się mało stabilne.

Wybraliśmy więc kosz Mojżesza. Nie jest to jednak kosz pleciony z trawy, jakich jest teraz najwięcej na rynku. Czytając wpisy blogowych mam, przekonałam się, że trawa może okazać się zbyt mało sztywna i stabilna (podobno takie trawiaste kosze mają tendencję do wybrzuszania się pod główką dziecka, w rezultacie czego głowa leży niżej od reszty ciała).

Wybraliśmy stabilny kosz pleciony z wikliny z porządnym, przewiewnym materacykiem.
Kosz ma te same zalety, co te z trawy: jest mały i mobilny (ma uchwyty, które umożliwiają jego przenoszenie). Ma też dodatkową zaletę: jest stabilny i ma dobry materacyk.
Do kosza mamy zwykłą podstawę (bez kołyski). Czy takie łóżeczko się sprawdzi? Pojęcia teraz nie mamy. Zapraszamy za kilka miesięcy - przetestujemy i opiszemy na blogu Kajtka doświadczenia.

A po kilku miesiącach życia Kajetana znowu staniemy zapewne przed dylematem - jakie kupić łóżko dla syna:) Wadą koszy jest bowiem ich zaleta - są bardzo małe. Mamy jednak nadzieję, że po kilku miesiącach spędzonych razem, poznamy Kajko na tyle, że łatwiej będzie nam dokonać wyboru nowego łóżka.

Obsługiwane przez usługę Blogger.