wtorek, 1 października 2013

Brazelton... trochę w Polsce Ameryki

Słyszałam wiele złego o podręcznikach "do wychowania" i o rodzicach, którzy chcą wychowywać dziecko "podręcznikowo". Długo zastanawiałam się więc, czy warto kupować jakiekolwiek książki o dzieciach.
Lubię czytać i lubię mieć poczucie, że chociaż staram się robić coś mądrze. Chciałabym mieć też poczucie, że staram się mieć mądre podejście do własnego dziecka.
Chcę wiedzieć o nim jak najwięcej, a przecież wiem, że przez pierwsze kilkanaście miesięcy nie za dużo mi sam o sobie opowie.
Jeszcze przed zajściem w ciążę czytałam o książkach "Rozwój dziecka" Brazeltona. Podobno dobre.
Wstrzymywałam się jednak z ich zakupem do 12 tygodnia ciąży.
Po wyczekiwanym USG w 12 tygodniu, pojechaliśmy z Piotrem do Gdańskiego Wydawnictwa Psychologicznego i nabyliśmy drogą kupna 2 tomy książki "Rozwój dziecka".
Od tego czasu w wolne wieczory często czytamy tę książkę. Na początku byłam wobec niej bardzo krytyczna. Nie podobało mi się amerykańskie podejście i opisywanie amerykańskich realiów porodu, połogu itd. Ale to w końcu amerykańska książka, więc logiczne jest, że nie będzie w niej napisane o polskich realiach.
Teraz mamy 24 tydzień ciąży. Moja wiedza o dzieciach z dnia na dzień rośnie. Tak samo szybko rośnie moja wiedza o głupotach wymyślonych dla dzieci, całkiem im niepotrzebnych, a także o głupich zachowaniach rodziców.


Teraz coraz bardziej doceniam Brazeltona. Widzę, ile napisał prawdy. Potwierdzeniem jest dla mnie opór innych rodziców przed tą wiedzą.
Wielu rodzicom bardzo nie podoba się to, że Brazelton otwarcie pisze o różnych kwestiach, do których już się przyzwyczailiśmy. On próbuje zmienić nasze podejście do tych spraw, które zawsze wydawały nam się oczywiste. Tak pisze np. o kolkach i ząbkowaniu. Zwraca uwagę na to, że zachowanie dziecka w tym okresie może nie mieć nic wspólnego z brzuchem, czy z zębami. Gdy mówimy o tym znajomym rodzicom, zwykle napotykamy na ich opór i gwałtowny sprzeciw. Oczywiście wychodzimy teraz na tych strasznych rodziców, którzy chcą książkowo wychować dzieci... Otóż nie jest to prawdą. Sama książka nie dotyczy przecież wychowania, a rozwoju dziecka! Przedstawia rodzicom jasny obraz tego, co dzieje się z dzieckiem w poszczególnych miesiącach i latach. Zawiera też kilka rad, nazwijmy to "wychowawczych", ale niczego nie narzuca i niczego nie uznaje za jedynie słuszne.
Z kilkoma kwestiami u Brazeltona sama się nie zgadzam. Należy do nich np. trening czystości i gotowość dziecka do niego. Sama dla siebie jestem przykładem, że można dziecko wcześniej odpieluchować i wcale nie trzeba go w tym specjalnie trenować.
Polecam tę pozycję wszystkim rodzicom i przyszłym rodzicom, którzy chcą spróbować poznać swoje dziecko i postępować wobec niego mądrze.
Lekturę łatwo się czyta. Ma jasny podział na przedziały czasowe i konkretne zagadnienia (problemy). Całość pisana prostym językiem. Podzielona na dwa tomy (0-3 lata i 3-6 lat). Dla nas skarbnica wiedzy i lektura obowiązkowa.

Obsługiwane przez usługę Blogger.