środa, 8 października 2014

Miesiąc dziewiąty

Wczoraj Kajetan skończył 9 miesięcy.
Ostatnie 30 dni to dla Kajtka całkiem nowe doświadczenia. Ma za sobą pierwszy katar, kaszel (przeziębienie dopadło go, gdy byliśmy na szkoleniu pod Warszawą, długo męczył go katar, pomogła inhalacja i już jest dobrze). W mijającym miesiącu Kaj po raz pierwszy wstał i zaczął chodzić przy meblach.
Pierwszy raz został też z babcią na cały dzień.


Największy sukces:
Siadanie, siedzenie, wstawanie, chodzenie, upadanie. Kajtek jest bardzo dzielny. Jesteśmy z niego tacy dumni:) Gdy tylko nauczy się jednej umiejętności, zaraz próbuje ją ulepszać. Cały czas coś go pcha do przodu. I dobrze!
W tym miesiącu pożegnaliśmy się też z kołyską, którą Kajtek miał na swoim krzesełku do karmienia. Odkąd Kaj zaczął siedzieć, ma swoje prawdziwe krzesełko do karmienia, które stoi przy wspólnym stole. To, co się dzieje podczas posiłków przeszło nasze wyobrażenia. Kajtek bierze wszystko, co jest na stole. Wstaje na krześle i sięga do wszystkiego. Wkłada ręce do naszych talerzy i kubków. Na koniec wszystko po kolei zrzuca na podłogę. Sprzątania i prania jest cała masa, ale wiemy, że wspólne posiłki są bardzo ważne, bo rozwijają dziecko wszechstronnie. Nie będziemy więc z nich rezygnować.

Największe rozczarowanie:
Popełniliśmy błąd zostawiając Kajtka na cały dzień, gdy pojechaliśmy do Warszawy. Mogliśmy jednak pojechać na kilka dni i zabrać go ze sobą. Kajko cały dzień był bardzo dzielny. Wołał mama, ale nie płakał. Wszystko było ok. Gdy przylecieliśmy była godzina 20.30, Kaj jeszcze nie spał. Bardzo się ucieszył, gdy mnie zobaczył. Dałam mu jeszcze nową zabawkę. Przyszedł Piotr. Kaj wpadł wtedy w jakąś histerię. Był zmęczony, co jeszcze potęgowało płacz. Nie mogliśmy w żaden sposób go uspokoić. Pomogły dopiero czopki uspokajające. Zasnął po nich, ale noc też nie była lekka.
Dostaliśmy lekcję, szkoda, że zapłacił za nią Kaj. Teraz wiemy, że nie możemy zostawiać go dłużej niż na kilka godzin. System, który mieliśmy na szkoleniach w Warszawie (Kaj zostawał wtedy na maksimum 5 godzin z dziadkami) jest póki co najlepszy.

Wyzwania, cele, plany:
Wyzwaniem jest teraz nasze codzienne życie. Chodzi o takie poukładanie planu dnia, abyśmy mogli osobiście opiekować się Kajetanem. Dotąd to robiliśmy, ale ja tyle nie pracowałam, ile teraz pracuję. A gdy miałam więcej pracy, mieliśmy opiekunkę. Niestety niani dla Kajetana nie możemy znaleźć od 3 miesięcy. Chyba czas dać sobie z tym spokój i tak ułożyć życie, abyśmy oboje z Piotrem mogli pracować tyle samo i jednocześnie opiekować się Kajtkiem.

Obsługiwane przez usługę Blogger.