sobota, 12 lipca 2014

Jak być coachem dla: niemowlaka (4-6 miesięcy)? Stwórz warunki do rozwoju.

Zasady coachingowe, które opisałam tutaj (dotyczące dzieci do 3 miesiąca życia) są użyteczne nadal. Coś się jednak zmienia. Po 3 miesiącu nasz niemowlak zaczyna aktywnie poznawać świat. Czeka go trochę frustracji, bo chciałby wiele, ale jego ciało jeszcze mu na to nie pozwala.
Rodzice w tym okresie mogą skupić się na stworzeniu dziecku optymalnych warunków do rozwoju, co doda mu odwagi do eksperymentowania i zbuduje podwaliny dalszych postępów. Rolą rodzica-coacha jest także wsparcie i pomoc w chwilach frustracji. W coachingu rodzicielskim możemy też pomóc dziecku wykorzystać zasadę robienia czegoś inaczej lub robienia czegoś innego, gdy dotychczasowe starania nie przynoszą spodziewanych efektów.

1. Warunki do rozwoju.
Człowiek najlepiej rozwija się wtedy, gdy jest wypoczęty i jest w dobrym nastroju. Warto pomóc dziecku osiągnąć takie warunki. Bez względu na to, czy obowiązuje u nas codzienna rutyna, czy też nasze dziecko każdy dzień przeżywa w inny sposób, zadbajmy o to, aby mogło wypocząć w przyjemnej atmosferze. Odpowiednia ilość snu (odpowiednia dla danego dziecka, a nie zgodna z podręcznikiem) zadecyduje o tym, czy nasz maluch będzie miał ochotę podjąć nowe wyzwania, czy też będzie rozdrażniony z powodu nie wyspania lub w złym humorze z powodu nadmiernego przywiązania rodziców do książkowych ilości snu (jeśli malec nie potrzebuje aż takiej ilości, a rodzice spędzają godziny na jego usypianiu).
Rolą rodzica-coacha jest także zadbanie o dobry nastrój dziecka. Niemowlak odbiera nasze nastroje. Jeśli jesteśmy w złym humorze, nie oczekujmy, że dziecko będzie kipiało radością. Miła, rodzinna, spokojna atmosfera jest bazą do zdobywania nowych umiejętności przez dziecko.


2. Z drugiej strony mamy wiele emocji naszego niemowlaka, wśród których nie brakuje frustracji. Dziecko chce coś zrobić, ale jego ciało lub emocje mu na to nie pozwalają. Chce dostać się do zabawki, ale nie potrafi. Chce usnąć, ale nie może. W podręcznikach o rozwoju i wychowaniu dzieci znajdziemy zwykle poradę, aby w takim przypadku pozwolić dzieciom radzić sobie samemu z frustracją. Zostawić je, aby same nauczyły się uspokajać i radzić sobie z emocjami. Ja mam trochę inne zdanie i uważam, że jeśli możemy pomóc dziecku radzić sobie z frustracją, to powinniśmy to zrobić. Jeśli możemy zaoszczędzić mu chwil, w których dominują negatywne emocje, zróbmy to. Powtórzmy, stan prorozwojowy jest związany z dobrym nastrojem. Nie musimy obawiać się, że nasze dziecko nie będzie umiało później poradzić sobie ze sobą. Przecież i tak, nawet jeśli będziemy się bardzo starać, nie uda nam się uchronić dziecka przed wszystkimi negatywnymi emocjami. To, co będzie ono przeżywało w samotności, bo my nie damy rady mu pomóc, w zupełności wystarczy do ćwiczenia samodzielnego radzenia sobie.

3. Dziecko stara się uczyć nowych umiejętności. Ma w sobie naturalny pęd do rozwoju. Nie musimy nic robić, aby zdobywało kolejne szczyty swoich możliwości. Możemy po prostu tylko nie przeszkadzać. Możemy też delikatnie zadziałać. Jeśli widzimy, że dziecko ma wyraźną trudność ze zrobieniem czegoś, możemy pomóc mu wykorzystać dwie proste i skuteczne zasady coachingowe. Zrobić coś inaczej lub zrobić coś innego. Jeśli coś robimy, ale efekty nie są dla nas zadowalające, to znaczy, że powinniśmy przestać. Nie przestać robić to w ogóle, ale przestać tak to robić. Bo jeśli coś nie idzie, powtarzanie przepisu, który do niczego nie prowadzi jest bez sensu. Pora zrobić coś inaczej. Można też zrobić coś całkiem innego, co doprowadzi nas do oczekiwanego celu. Jak wykorzystać te zasady w relacji z niemowlakiem? Np. dużo dzieci ma problem z leżeniem na brzuchu, bo tego nie lubią. Pomóżmy im zrobić to inaczej. Niech leżą na nas, niech leżą na poduszce, nie kładźmy ich na podłogę, jeśli to sprawia, że reakcją jest tylko płacz.  Płacz to nie rozwój, a przecież o rozwój nam chodzi. Inna sytuacja dotyczy starszych niemowlaków. Dzieci chcą iść, ale nie potrafią. Kładziemy je na podłogę i krzyczą. Zróbmy coś innego, zróbmy to inaczej. Rozłóżmy grube maty, koce, dywany. Zdejmijmy niewygodne ubranko. Dołączmy do zabawy. Przebywajmy na podłodze wspólnie, całą rodziną. W takich warunkach maluch chętnie zacznie pełzać, a następnie raczkować (o ile będzie w ogóle dzieckiem raczkującym i nie stanie od razu w pionie:). Kolejna sytuacja: codzienna rutyna. Wielu rodziców uważa, że dzień niezgodny z rutyną, to zły dzień. Spędzają godziny na nakłanianiu dzieci do snu, czy jedzenia o określonych porach. Przecież poradniki tak zalecają "trenować" dzieci. Rutyna może i jest pożądana w życiu dziecka, ale bez przesady. Ceną nie może być zmęczenie całej rodziny. Jeśli maluch wyraźnie nie ma ochoty na sen (albo zasypia tuż przed kąpielą), zrezygnujmy z rutynowej drzemki (albo z codziennej kąpieli) i tego jednego dnia zróbmy coś innego. Szczęśliwość rodziny wzrośnie:)

Obsługiwane przez usługę Blogger.