niedziela, 8 grudnia 2013

Recenzja: Warto karmić piersią. I co dalej?

Tak, jak zapowiadałam w poście o szkole rodzenia (tutaj), przeczytam wszystkie polecane książki i krótko je zrecenzuję. Pierwszą kupiłam książkę "Warto karmić piersią. I co dalej?" Magdaleny Nehring - Gugulskiej.
Po co ją kupiłam?
Bardzo chciałabym karmić piersią, ale nie mam nikogo, kto mógłby mnie w tym praktycznie wesprzeć, tzn. pokazać, co i jak, odpowiedzieć na pytania itp. Wiem, że są poradnie laktacyjne, a po porodzie czasem można liczyć na pomoc położnej, ale z tym różnie bywa w różnych szpitalach. Wolałam więc zabezpieczyć się, kupując podręcznik.

Resztę polecanych książek oraz jedną dodatkową przyniósł mi 6 grudnia Mikołaj. Lekturę rozpoczęłam i napiszę, co z niej wyniosłam.

Wracając do recenzji książki "Warto karmić piersią. I co dalej?" napiszę na wstępie, że dziwnie jest recenzować poradnik, z którego porad nie skorzystałam (bo na karmienie piersią poczekam jeszcze ponad miesiąc).
Mogę podzielić się jednak opinią z punktu widzenia kobiety oczekującej dziecka, a do takich kierowana jest chyba ta książka.

Pytałam znajome kobiety w ciąży, czy chcą przeczytać ten podręcznik. Większość mówi, że nie, bo "idzie na żywca".  Dominuje przekonanie, że karmienie piersią jest naturalne, a co za tym idzie, że jest też proste. A mnie zastanawia fakt, że skoro jest takie proste, to dlaczego tak wiele kobiet rezygnuje z niego po kilku tygodniach lub miesiącach?

Książka "Warto karmić piersią. I co dalej?" jak najbardziej utwierdza w przekonaniu, że karmienie piersią jest naturalne. Jasno daje jednak do zrozumienia, że naturalne nie jest synonimem słowa proste! Nie straszy, ale przedstawia różne błędy, problemy i dylematy oraz daje odpowiedzi, jak sobie z nimi radzić. Lektura poradnika uspokaja, bo zyskujemy przyjaciela, który, będąc w zasięgu ręki, zawsze może nam pomóc.

Autorka przedstawia i wyprzedza mnóstwo problemów i dylematów, które mogą mieć karmiące mamy. Udziela porad, popiera je historyjkami pacjentek i zdjęciami na końcu książki. Pisze, jak karmić, jak przystawiać krok po kroku i co robić, aby to karmienie było efektywne, a nie polegało tylko na "wiszeniu na cycu".
Bardzo wartościowe są dla mnie zdjęcia na końcu książki oraz porady, czym karmić, jeśli nie piersią (bo np. chwilowo nie mamy mleka, albo nie możemy dać piersi).
Książka zawiera też trochę wskazówek wykraczających poza temat karmienia piersią.

Za co polubiłam ten poradnik? 
  • za prosto i jasno przedstawioną treść,
  • za krótkie rozdziały, wyszczególnione w spisie treści,
  • za kompaktową formę, którą można wziąć wszędzie ze sobą.
Co mi się nie podoba?
  • ogrom wiedzy, którego nie jestem w stanie przyswoić, bez niezbędnej praktyki:)
Tak... książkę przeczytałam, zrozumiałam, podkreśliłam najważniejsze fragmenty. I co z tego, skoro już teraz nie pamiętam tak ważnych kwestii, jak przystawianie do piersi krok po kroku?
Do tego poradnika konieczna jest praktyka! Dlatego spakowałam go do torby przygotowanej na porodówkę. Będzie mi towarzyszyła, jeśli w szpitalu nie znajdzie się żadna dobra dusza, która przestawi mi w praktyce tajniki karmienia piersią.

Podsumowując, polecam tę książkę każdej przyszłej mamie, która chce karmić piersią. Przed jej przeczytaniem myślałam, że o karmieniu wiem już trochę (byłam przecież w szkole rodzenia, czytałam w Internecie). Po jej przeczytaniu okazało się, że miałam jedynie bardzo ogólną wiedzę.

1 komentarze:

avatar

Ja swoją wiedzę o karmieniu piersią czerpałam jedynie z gazetek. Na szczęście natura zadziałała i trafiłam na dobrą położną,która pokazała co i jak (za drugim razem,bo pierwsza pokazała wszystko źle!). Okazało się,że to wcale nie jest trudne. Trzeba wierzyć w swój instynkt i w to,że dajemy dziecku to,co dla niego najlepsze. Nie można się poddawać za szybko tylko dlatego,że wydaje nam się,że dziecko jest nienajedzone bo np.ciągle chce leżeć przy piersi,noworodki często po prostu tak mają;) A najważniejsze to kontrolować czy maluszek przybiera na wadze:)I robić to,co nam podpowiada serce, a nie ciocia dobra rada czy pielęgniarka w przychodni.
Książka,którą opisałaś wydaje się naprawdę dobra:) Ale ja od kiedy mam dziecko stwierdziłam,że wszystkie tego typu poradniki są mi niepotrzebne, każde dziecko jest inne i trzeba się go po prostu nauczyć.

Obsługiwane przez usługę Blogger.