sobota, 8 lutego 2014

Miesiąc pierwszy

Wczoraj Kajko skończył miesiąc.
Czas na krótkie podsumowanie:
Był to miesiąc piękny, ale też dość trudny. Spodziewaliśmy się tego, dlatego nie będę narzekać. Mamy spore problemy z brzuszkiem. Jesteśmy w trakcie diagnostyki. Cierpienia Kajtka są naszymi cierpieniami. Całą trójką przeżywamy bóle brzuszka.

Ale pomiędzy bólami mamy piękne przerwy. Przytulamy się. Wsłuchujemy w oddechy maleństwa. Patrzymy w piękne, duże oczy. Ćwiczymy, bawimy się, pluskamy w wiadrze podczas kąpieli. Cieszymy się sobą i staramy się łapać każdą piękną chwilę razem.

Największy sukces:
Wiąże się z tym, co robiliśmy podczas ciąży. Sukcesem okazały się rozmowy z brzuszkiem, codzienne puszczanie muzyki itd. Kajko od urodzenia kojarzy nasze głosy. Uwielbia też swoją "ciążową" płytę.
Wszyscy, którzy nas odwiedzają, zauważają też, że Kaj jest bardzo dojrzały, jak na swój bardzo młody wiek. My nie mamy doświadczenia z dziećmi, więc nie będziemy tego oceniać i porównywać. Sporo rzeczy robi faktycznie wcześniej, ale przecież to nie jest zawsze dobre dla dzieci i może też świadczyć o jakiś nieprawidłowościach. Będziemy więc Kajtka obserwować i diagnozować z różnymi specjalistami, aby niczego nie zaniedbać...
I tutaj mamy nasz drugi mały sukces. Udało nam się kilkakrotnie w ciągu tego miesiąca wykryć (i naprawić) drobne nieprawidłowości, które w przyszłości mogłyby mieć niefajne konsekwencje. Piszę o tym, jako o naszym sukcesie, gdyż tylko dzięki naszemu uporowi i wnikliwości udało nam się zaobserwować, co jest nie tak i skonsultować z właściwymi lekarzami. Otoczenie uważało raczej, że jesteśmy przewrażliwieni i nieco przesadzamy, ale ja jestem zdania, że w kwestiach zdrowotnych lepiej przesadzać niż zaniedbywać. W ten sposób udało nam się pozbyć zbyt krótkiego wędzidełka i wykryć prawdopodobne alergie...

Największe rozczarowanie:
Karmienie piersią. Czułam, że tak będzie. Zrobiłam wszystko, aby temu zapobiec. Przygotowałam się teoretycznie w ciąży. Ćwiczyłam praktycznie od drugiego dnia po porodzie. Zamówiłam kilka wizyt prywatnej międzynarodowej konsultantki laktacyjnej. Kupiłam specjalną butelkę rehabilitacyjną. Podcięliśmy za krótkie wędzidełko języka. Robiliśmy naprawdę wszystko...
Skończyło się na odciąganiu pokarmu i podawaniu butelką. Dla poprawy samopoczucia mówię sobie, że najważniejsze jest to, że dziecko dostaje moje mleko (mniej ważne jakim sposobem). Czuję jednak, że z czymś nawaliłam. Od lekarzy wiem, że to normalne uczucie, bo żyjąc w kraju, gdzie dobra matka musi koniecznie karmić piersią (bo inaczej będzie złą matką), trudno jest nie mieć takich odczuć.

Wyzwania, cele, plany:
Teraz najważniejsza jest dla nas diagnostyka Kajtka. Zrobiliśmy już część badań, lekarze mają jakieś tam podejrzenia, ale jesteśmy w trakcie kolejnych badań i testów żywieniowych, aby odkryć, co się dzieje w brzuszku Kajtuszka.
Mój plan na najbliższy miesiąc: więcej spacerów (choć to w dużym stopniu zależy od pogody, a nie ode mnie), więcej aktywnej zabawy itd. Generalnie chcę więcej czasu spędzać z Kajtkiem aktywnie, bo chyba nudzi mu się już przytulanie i kangurowanie. Widzę, że coraz bardziej cieszy go leżenie i obserwowanie świata (nawet na brzuszku:)
Nasz cel na kolejne miesiące: zminimalizować pampersy i  używać więcej pieluch wielorazowych (kolejna dostawa jest już w drodze:)
Wyzwanie: mam ochotę spróbować zapoznać Kajtka z nocnikiem (NHN). Zobaczymy, co z tego wyjdzie...

1 komentarze:

avatar
Anonimowy DeleteReply

Glowa do gory! Wyrwalosci w odciaganiu mleka! Ja przez pierwsze dni plakalam jak moj synek szukal cycka, a ja musialam podac mu moje mleko w butelce... Odciaganie mleka kosztuje wiecej pracy, niz karmienie piersia, czy karmienie mm! Ale dajesz Kajtkowi to co najlepsze!

Obsługiwane przez usługę Blogger.