Wczorajszy Sylwester był wyjątkowy z kilku powodów:
- był to pierwszy Sylwester z Kajtkiem (choć jeszcze w brzuszku),
- był to ostatni dzień, kiedy ciąża nie byłaby uznana za donoszoną,
- był to Sylwester w zasadzie bezalkoholowy.
Wybraliśmy się do teatru na spektakl sylwestrowy. Było bardzo fajnie. Choć w teatrach nie bywamy rzadko i był to już nasz trzeci spektakl sylwestrowy, to w Teatrze Wybrzeże nie byliśmy jeszcze nigdy!
Dlaczego? Dlatego, że zawsze czytam recenzje i opinie, zanim wybiorę się na sztukę, a w Teatrze Wybrzeże trudno znaleźć spektakl, który miałby przychylne recenzje.
Tym razem postanowiliśmy jednak, że najwyższa pora samemu sprawdzić, jak to jest w tym teatrze. Poszliśmy na sztukę Wielka Improwizacja. Sztuka i sam teatr pozytywnie nas zaskoczyły. Kajko cały czas wariował w brzuchu - zwłaszcza, gdy swoje kwestie wygłaszała kukła Wałęsy:) Wszystko było na przyzwoitym poziomie, a nienadęta atmosfera dobrze nastroiła nas do dalszej części sylwestrowego wieczoru.
A dalej było bardzo miło, spokojnie, intymnie. Była pyszna kolacja i deser. O północy lampka szampana.
Nasza radość jest wielka. Cieszymy się, ale też jesteśmy dumni sami z siebie. Nie było bowiem łatwo. Od początku ciąża była zagrożona i przez jej pierwszą połowę każda wizyta u ginekologa była olbrzymim stresem - w głowie było tylko pytanie "czy Maluch jeszcze żyje?".
Mamy za sobą 33 tygodnie zwolnienia, leżenia, wypoczynku i wyjątkowego dbania o siebie (33, bo o ciąży dowiedzieliśmy się w 5 tygodniu). Wszystko to robiliśmy po to, aby projekt "ciąża donoszona" zakończył się sukcesem. I udało się!:)
1 komentarze:
super:) jeszcze tylko kilka dni i Maluszek pojawi się na świecie:)