środa, 12 marca 2014

Wózek, chusta, czy nosidło?

Odkąd Kajko skończył tydzień zaczęliśmy intensywnie używać różnych narzędzi do transportu dzieci. Najbardziej chciałabym go nosić po prostu na rękach, ale po pierwsze nie jest to łatwe, gdy dziecko jest całkiem malutkie i nie trzyma jeszcze główki, a po drugie Kaj od kilku tygodni nie przepada za noszeniem na rękach.

Gdy tylko wyjdziemy z domu w chuście lub w nosidle od razu spotykamy się z pytaniami, jak nam się nosi. Część osób pyta też, czy używamy wózka. Jest też spora grupa sądząca, że skoro mam chustę i nosidło, to na pewno nie mam wózka.





Jakiś czas temu pisałam na blogu, że nie zamierzamy kupować dla Kajtka wózka z gondolą, bo zimą wolę nosić go pod własną kurtką. Oczywiście dopuszczaliśmy scenariusz taki, że Kaj pokocha wózek i wtedy mu go kupimy. Nic takiego się jednak nie stało. Kajtek lubi wózek tylko wtedy, gdy jedzie bardzo szybko, najlepiej po dziurach i kamieniach:) Jednocześnie nienawidzi kombinezonów, czapek itd., więc noszenie go pod moją kurtką jest dobrym rozwiązaniem - ubieramy tylko cieplejsze pajace.

Mamy wózek Quinny Zapp Xtra i używamy go z fotelikiem samochodowym. Jest w użyciu prawie codziennie, bo dużo jeżdżę z Kajtkiem, a nie mam siły nosić go z fotelikiem. Jest to wygodne rozwiązanie, ale nasz syn za nim nie przepada. Gdy tylko wjeżdżam wózkiem do jakiegoś pomieszczenia, muszę zacząć prawie biec, aby Kajtek nie płakał. W sklepie ciężko jest w ten sposób zrobić jakiekolwiek zakupy. Generalnie, gdy wiem, że będziemy używać wózka, mogłabym włożyć sobie stopery do uszu, bo płacz niemal zawsze jest gwarantowany.
Co do wózka mamy zgodną opinię: nie lubimy go (ale i tak używamy często, bo jeżdżąc samochodem, nie będę się na parkingach w chusty wiązała).

Zupełnie odmiennie Kajko reaguje na chustę (którą mamy wstępnie związaną, więc to takie chusto-nosidło). Zwykle nie protestuje, gdy go do niej wkładam. Lubi też być w niej noszony. Przez pierwsze 1,5 miesiąca życia Kajtka, nosiliśmy się głównie w chuście. Wtedy byliśmy z Kajtkiem zgodni co do tego, że chusta jest cudownym wynalazkiem.
Później zaczęliśmy różnić się w swoich opiniach. Kajetan stawał się coraz bardziej ruchliwy, a jednocześnie nie trzymał jeszcze dobrze główki. Zaczął mu przeszkadzać kawał szmaty w okolicy głowy, który miał ją utrzymać na miejscu. Musiałam więc cały czas trzymać rękę w pobliżu główki, bo bałam się, że nią szarpnie. Nie muszę pisać, że było to niewygodne. Zdaję sobie sprawę z tego, że mogłam wybrać lepszą chustę, lepiej ją wiązać itd. Jednak wiązanie chusty z coraz bardziej ruchliwym niemowlakiem bardzo mnie stresowało. Kolejnym minusem chusty był w naszym przypadku bardzo mocny odruch ssania i szukania piersi. Kaj cały czas, przebywając w chuście, dobierał się do piersi. Jeśli nie dostał smoczka, wpadał w szał:)

Gdy chusta coraz bardziej mnie męczyła, zaczęłam szukać innych rozwiązań. Znalazłam miękkie nosidło ergonomiczne Bondolino (wersja Popelina). Wcześniej byłam pewna, że kupimy takie nosidło dopiero, gdy Kajtek będzie siedział. Postanowiliśmy jednak przyspieszyć zakup i wypróbować nosidło już teraz. Mamy je niecały miesiąc i bardzo je już lubimy. Nosidło jest dla mnie najwygodniejszym środkiem transportu Kajetana. Nie muszę stresować się wiązaniem. Nie odczuwam żadnego ciężaru. Kajetan przestał maniakalnie szukać piersi i nawet często rezygnuje sam ze smoczka. Nosidło ma tylko jeden minus: Kaj podczas wkładania do nosidła zaczyna płakać. Gdy zacznę chodzić, praktycznie od razu się uspokaja. Później siedzi zadowolony nawet kilka godzin. Gdy go wyjmuję, często także się buntuje (o ile nie śpi). Nie rozumiem, dlaczego tak się złości, skoro później od razu się uspokaja i chyba podoba mu się to noszenie, skoro sam nigdy nie domaga się wyjęcia z nosidła.

Korzystamy więc z różnych środków transportu. W codziennym użyciu jest nosidło i wózek z fotelikiem samochodowym. Chusta poszła chwilowo w odstawkę, ale może już wkrótce spróbujemy do niej wrócić.

Czy mogłabym używać tylko nosidła, chusty albo wózka? Pewnie mogłabym, ale lubię wygodę i kocham tę bliskość, którą daje chusta i miękkie nosidło. Noszenie dziecka tak biziutko jest dla mnie porównywalne z uczuciem, które towarzyszy karmieniu piersią.
Gdybym musiała wybrać jeden środek transportu, wybrałabym nosidło, ale wtedy pewnie mniej jeździłabym samochodem, albo dźwigałabym ciężki fotelik. Cieszę się, że nie kupiliśmy wózka z gondolą, bo jak na razie tylko raz miałam sytuację, w której takie rozwiązanie by nam się przydało.
Chusta i nosidło mają jeszcze ten plus, że bardzo wyciszają Kajtka. Po kilkugodzinnym noszeniu jest wypoczęty i spokojny. Piotr czasem mówi "Kajtek, ale Ty się rozwinąłeś w tym nosidle", bo tak się składa, że nowe umiejętności Kaj pokazuje nam często zaraz po wyjęciu z nosidła:) Może to zbieg okoliczności, a może Kajko potrzebuje tej bliskości, aby móc zrobić krok do przodu.

3 komentarze

avatar
Anonimowy DeleteReply

Zastanowiłabym się tylko nad dwiema kwestiami. Pierwsza- Kaj będzie coraz cięży i logiczne jest, że coraz trudniej będzie go ciągle nosić (a muszisz myśleć również o swoim kręgosłupie). Jeżeli maluszek przyzwyczai się do tego, że jest wciąż noszony to nie będzie chciał z tego tak łatwo zrezygnować. Druga sprawa to wózek- może nie lubi tego, który ma, a np. bardzo polubiłby inny? Jeżeli bieżecie pod uwagę to, co jest dobre i co wybrałby Wasz synek (swoją drogą bardzo rozsądne podejście), to może warto popróbować z innymi wózkami? Może będzie lubił gondolę, a może zawieszenie na wahaczach, a może większe koła lub wózek, który ma trzy koła? Przecież można się z maluchem wybrać do sklepu i dać szansę, żeby sobie popróbował. Wziąć ze sobą jego ulubiony kocyk i zobaczyć czy Kajko nie polubi, któregoś z oferowanych tam wózków? Nie ma opcji podpisania komentarza, a nie lubię występować jako anonimowy- Pozdrawiam Fill

avatar
Ten komentarz został usunięty przez autora.
avatar

Przymierzaliśmy się do paru wózków, ale nie brałam pod uwagę różnego zawieszenia (nawet nie wiem, co to jest zawieszenie na wahaczach:) - to cenna uwaga.
Kajko to teraz mały krzykacz, ale jak podrośnie i się nieco uspokoi to też chciałabym iść do sklepu przymierzyć różne wózki.
Na szczęście dzieci się zmieniają i mam nadzieję, że jak Kaj podrośnie, to wózek mu się spodoba, bo z reguły wózek, który mamy, dzieciaki lubią (słyszałam to już od wielu mam). A podobno dzieci noszone mają często etap buntu i wręcz domagają się wózka, bo przecież z wózka wszystko widać, a z nosidła nie.
Mnie bardziej niż ciężar przeraża upał - już teraz jest nam gorąco, a latem sobie nie wyobrażam noszenia. Wtedy na pewno wybierzemy wózek lub inny pojazd, zapewniając odpowiednią higienę naszym skórom:)

Obsługiwane przez usługę Blogger.